Zdalna nauka w gminie Wyry z perspektywy uczniów i nauczycieli

3 miesiące temu prawie 5 mln uczniów w całej Polsce z powodu epidemii koronawirusa rozpoczęło zdalną naukę. Lekcje przeniosły się do domów i sieci. O to, jak radzą sobie z nauką online oraz zamknięciem i izolacją, do majowego wydania miesięcznika "Wicie" zapytaliśmy nauczycieli oraz uczniów naszych gminnych szkół.

 
Nauka w domu ma swoje lepsze i gorsze strony. Wymaga dużo motywacji oraz samodyscypliny, ponieważ nie ma obok nas nauczycieli, którzy mogą lepiej wytłumaczyć nam różne tematy i zagadnienia. Jednak obecnie mamy inne sposoby komunikacji bez bezpośredniego kontaktu ze sobą.
 
Osobiście taka nauka nie sprawia mi większych trudności, a nawet uważam, że dzięki temu mamy bardziej elastyczny harmonogram pracy, co pozwala na rozwijanie różnych umiejętności.

Wydaje mi się, że największym problemem najstarszych uczniów jest egzamin ósmoklasisty, ale dzięki temu, że minister edukacji ostatnio ustalił termin, to jesteśmy mniej zestresowani.

Julia Jabłońska, kl. VIII

 

W szkole staraliśmy się zachować równowagę między wykorzystywaniem narzędzi informatycznych a bezpośrednimi relacjami. Zarówno nauczyciele, jak i rodzice wierzyli, że te drugie są zdecydowanie ważniejsze w rozwoju dzieci i młodzieży. Teraz niestety w nauczaniu musimy polegać jedynie na informatycznej technologii. Oczywiście cieszymy się, że ona jest i że dzięki niej nauczanie w ogóle jest możliwe, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że taka edukacja ma sporo minusów.

Chyba najważniejszym z nich jest to, że w wielu sytuacjach tak naprawdę nie wiemy, czy uczeń zrozumiał dany temat. Nie jesteśmy w stanie (co jest możliwe w klasie) zajrzeć do każdego zeszytu czy obserwować reakcje uczniów. W normalnych warunkach, kiedy daję polecenie, uczeń, wie, że w każdej chwili może zadać mi pytanie albo po prostu powiedzieć, że nie rozumie. Teraz też oczywiście uczeń czy rodzic mają możliwość wysłania wiadomość z prośbą o dodatkowe wyjaśnienia, ale nie jest to tak spontaniczne i szybkie jak w trakcie lekcji. Taka sytuacja jest dla mnie frustrująca, bo przecież zależy mi, żeby uczniowie rozumieli temat.

Brakuje też, tak po prostu, rozmów z uczniami. Zwykłych ludzkich relacji z nimi, które sprawiają, że tak lubię ten zawód. Nie bez wpływu na nauczycieli są też komentarze, które można przeczytać pod artykułami o zdalnym nauczaniu. Wiemy doskonale, że w obecnej sytuacji, rodzice w jakiś sposób przejmują część pracy, którą wcześniej wykonywali nauczyciele. Ale uwagi, że my teraz nic nie robimy tylko wysyłamy wiadomości z poleceniami, są naprawdę krzywdzące. Pracujemy teraz inaczej, ale na pewno nie mniej.

Na szczęście mnie ze strony uczniów, jak i rodziców spotykają jedynie pozytywne i przyjazne reakcje. Niemniej chyba każdy nauczyciel myśli o tym, jaki wpływ jego działania mają nie tylko na dzieci, ale na całe rodziny.

Oczywiście zdalne nauczanie to nie tylko minusy. To czas, kiedy trzeba się uczyć nowych rozwiązań. Oficjalnym kanałem komunikacji pozostaje dziennik elektroniczny, ale wykorzystujemy różne aplikacje, żeby pozostawać w kontakcie z uczniami czy rodzicami. Do tej pory spędzałam w szkole kilka godzin dziennie. Teraz można ze mną porozmawiać właściwie przez cały dzień i wielu uczniów z tego korzysta. 

Pomimo pewnych zalet tego czasu, mam nadzieję, że powrót do klas będzie jednak możliwy jeszcze w tym roku szkolnym.

Patrycja Błaszczyk – nauczyciel języka polskiego w gostyńskiej szkole

 

Obecna sytuacja sprawiła¸ że kazano nam zostać w domu. Nakłoniło mnie to do wielu rozmyślań i refleksji.  Moim zdaniem kwarantanna otworzy trochę ludziom oczy. Świat przed kwarantanną był w ciągłym biegu, wszystko działo się w tym samym czasie. Ludzie już powoli zapominali co jest dla nich ważne – przyjaciele, natura a może cotygodniowe wychodzenie do galerii?

Kiedy człowiek się trochę stęskni za rzeczami, które były dla niego codziennością i przypomni sobie, jak ważne są te małe rzeczy, na które człowiek na co dzień nie zwraca najmniejszej uwagi.  Jak cudowne było codzienne spotykanie się ze znajomymi i wychodzenie na dwór bez maseczek ochronnych i dwumetrowego odstępu.

Znam wiele osób, które w tym czasie narzekają, że się nudzą w domu. Jeżeli o mnie chodzi, to ja się nie nudzę. Rzadko wychodzę z domu i oczywiście wolałabym, żeby było tak jak dawniej, lecz nie czuję tak wielkiej potrzeby wyjścia z domu i spotkania się ze znajomymi, jak niektórzy. Specjalnie rozplanowałam sobie obowiązki i odpoczynek tak, żebym nie musiała się nudzić. Uważam, że nie warto narzekać na ilość zadań, ponieważ mamy w tym momencie (jeżeli chodzi o naukę) dużą swobodę. Sami możemy zadecydować czy chcemy robić zadania i pisać notatki systematycznie, czy też zostawić wszystko na ostatnią chwilę.

Sądzę, że dobrze sobie radzę ze zdalną nauką i jedynym jej minusem jest to, że kiedy chcę o coś zapytać nauczyciela, muszę do niego napisać i czasami dłużej czekać na odpowiedź, jednak jakoś sobie radzę. Jeżeli mam coś powiedzieć na temat egzaminów i rekrutacji, to mam wobec tego mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że mamy więcej czasu na naukę, jednak z drugiej wolałabym napisać egzaminy w kwietniu, ponieważ boję się, że skoro egzaminy będą później, to i wyniki przyjęcia do szkół będą później. Co oznacza, że lepiej nigdzie nie wyjeżdżać w wakacje, aby dowiedzieć się o tym, kto dostał się do szkoły jak najszybciej.

Sądzę też, że lepiej będzie jeśli ósmoklasiści i maturzyści będą pisali egzaminy czy też maturę w szkole. Oczywiście obowiązkowe powinny być maseczki ochronne i inne środki ostrożności, ale myślę tak, bo boję się, że w przypadku pisania w domach może dojść do oszustwa przez niektórych uczniów.

Podsumowując uważam, że kwarantanna dobrze nam zrobi, nauka zdalna ma wiele zalet i nie mam na co narzekać. Wszystkie nakazy i zakazy są dla naszego dobra i nie mają na celu nam uprzykrzyć życia, a jedyną dla mnie wadą i utrudnieniem są terminy egzaminów, które mam pisać.

Karolina Patalong, kl. VIII

 

Obecna sytuacja do łatwych nie należy, ale to właśnie ciężkie chwile kształtują człowieka. Taka izolacja pozwala dostrzec co naprawdę daje nam szczęście i jak ważni są dla nas inni ludzie. Zdalna szkoła, mimo że dość ciężka, pozwala wypracować umiejętność samodzielnej nauki. Co prawda dalej boję się o egzaminy i rekrutację, ale wierzę, że w razie problemów czy niepewności nauczyciele nam pomogą. W takich momentach zamiast się stresować, warto odnajdywać spokój w swoich pasjach i zainteresowaniach, a także dbać o swoje zdrowie.

Maja Szroborz, kl. VIII

 

Od 12 marca w polskich szkołach nie odbywają się standardowe zajęcia lekcyjne. My, nauczyciele, nasi uczniowie oraz ich rodzice stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem. Dodatkowo rozwój sytuacji jest wielką niewiadomą (jako matematyk lubię to słowo) i dynamicznie się zmienia. Edukacja zdalna to coś, na co nie byłam przygotowana.

Gdy dowiedziałam się o zawieszeniu zajęć, początkowo towarzyszyło mi rozczarowanie.16 marca w Szkole Podstawowej w Wyrach rozpocząć miał się Tydzień Matematyki. Zarówno ja, jak i uczniowie, oczekiwaliśmy tych wszystkich konkursów, turniejów, wystaw, spotkań z Matematyką i innych atrakcji. Uczniowie przygotowywali się również do szkolnego konkursu „Mam Talent”, który zwyczajowo odbywa się  pierwszego dnia wiosny. To zawsze ogromne emocje i często zaskakujące, nieodkryte talenty. Wiele inicjatyw uczniowskich, które są bardzo istotne w funkcjonowaniu szkoły, musiało zostać tymczasowo odwołanych.

Po tym krótkim etapie zmartwienia (który, na szczęście, odbywał się tylko w mojej głowie), nastąpiła mobilizacja do działania - poszukiwanie nowych rozwiązań, szkoleń i platform edukacyjnych. Każdy z nas, nauczycieli, dwoił się i troił, by w jak najlepszy sposób móc przekazać wiedzę uczniom za pośrednictwem narzędzi technologicznych. Nie ukrywam – jest to trudne. Jednak uważam, że po dłuższym okresie funkcjonowania zdalnego nauczania można powiedzieć, że całkiem dobrze sobie radzimy. Nie twierdzę, że jest kolorowo i wszystko odbywa się bez przeszkód. Czasem zdarzają się problemy techniczne, na które nie mamy wpływu, ale wszyscy staramy się jak najlepiej poradzić sobie w nowej sytuacji. Udaje nam się to dzięki współpracy uczniów, ich rodziców oraz nauczycieli. Wzajemne zrozumienie i wsparcie jest nieocenione i myślę,  że w obecnych czasach jest kluczem do sukcesu.

Czego brakuje mi najbardziej? Relacji nauczyciel – uczeń. Jest to bardzo ważny element nauczania. To uczniowie współtworzą nasze lekcje, zadają pytania, są aktywni, kreatywni i mają dużo ciekawych pomysłów. Z relacji dzieci wynika, że również one odczuwają ten brak. Na szczęście są takie narzędzia, które dają nam możliwość bezpośredniego kontaktu. Jednak mimo rozwiązań technologicznych umożliwiających wirtualną naukę, wielu uczniów chciałoby wrócić do szkoły. Przyznają, że zajęcia w szkole są lepsze. Brakuje im panującego tam klimatu, klasy, nauczycieli, rówieśników. Cieszą się, gdy oprócz przekazywania wiedzy, pytamy o ich samopoczucie. Myślę, że nauczyciele mogą teraz dużo zyskać w oczach dzieci.

Chociaż przyszło nam zmierzyć się (kolejne słowo, które lubię) z tak nieoczekiwanymi okolicznościami, wspólnie stawiamy czoło sytuacji, doceniamy jeszcze bardziej istotę relacji w procesie edukacji i z niecierpliwością czekamy, aż znów będziemy mogli bezpiecznie spotkać się w murach szkoły – #bedziedobrze!

Katarzyna Leśnik – nauczyciel matematyki w wyrskiej szkole

 

Wszyscy mówią, że ta kwarantanna to najgorsze co mogło nas spotkać. Ten rok ewidentnie nie jest nasz. Starsi uczniowie nie dość, że są niepewni co do terminów egzaminów, to na dodatek martwią się o rekrutację i wybory szkół. Z drugiej strony ci młodsi zaczynają być już znudzeni ciągłym ograniczeniem wychodzenia i nie mogą się doczekać, żeby znów spotkać się ze swoimi przyjaciółmi.

Ale jak w każdym przypadku – są też tego dobre strony, choć może nie wszyscy je zauważają. Według mnie największą zaletą kwarantanny jest więcej wolnego czasu, pozwala nam to na zrobienie wielu rzeczy, których nie było okazji zrobić kiedy jeszcze chodziliśmy do szkoły. Skończyłeś pisać notatki i nie masz nic do roboty? Zagraj w grę, która stoi na półce od kilku miesięcy, albo obejrzyj serial, o którym tak dużo słyszałeś. Bo kiedy już wszystko wróci do normy, znów będziesz narzekał, że nie masz na nic czasu.

Martyna Mękarska, kl. VIII

 

Lekcji w szkole nie ma od 12 marca, a więc już prawie dwa miesiące. O tym, że zajęcia będą zawieszone dowiedzieliśmy wszyscy się z dnia na dzień. Nauczyciele najpierw zostali zachęceni do przesyłania uczniom materiałów do samodzielnej pracy w domu, a od 25 marca – zobligowani do kształcenia na odległość i realizowania podstawy programowej. Zdalne nauczanie stało się ogromnym wyzwaniem dla szkoły, nauczycieli, uczniów i rodziców.

Jestem nauczycielem matematyki w gostyńskiej szkole. Nauczanie jest moją pasją. Przed pandemią zachęcałam uczniów do angażowania się w proces nauki, stosując często technologie informatyczne, a moim podstawowym narzędziem pracy od wielu lat była tablica interaktywna. Jednak do pracy z uczniami na odległość nie byłam przygotowana. Jak większość nauczycieli, nie miałam żadnych szkoleń z tego zakresu.

Zaczęłam więc od szkoleń online. Spośród wielu pomysłów na zdalne nauczanie wybrałam padlet – usługę sieciową do tworzenia wirtualnych tablic. Utworzyłam tablice dla klas, w których uczę i na bieżąco udostępniam kolejne lekcje. Na takiej wirtualnej tablicy „przypinam” wiadomości dla uczniów, linki do zasobów w internecie, w tym videolekcji, własne pliki, np. z kartami pracy, notatkami, wskazówkami do rozwiązywania zadań czy gotowymi rozwiązaniami z instrukcją krok po kroku. Wstawiam też ciekawe rozwiązania moich uczniów, aby mogli uczyć się od siebie nawzajem. Nie zapominam również o nauce przez zabawę i rozrywkę. Z pomocą aplikacji quizowych tworzę ćwiczenia interaktywne albo korzystam z gotowych materiałów, np. gier, łamigłówek i zagadek matematycznych udostępnionych na „Platformie do nauki z domu” Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego. Staram się także, aby moje lekcje, zgodnie z zaleceniami MEN, łączyły na przemian naukę z użyciem monitorów ekranowych i bez ich użycia.

Padlet ma wiele zalet. Pozwala na pracę synchroniczną z klasą według planu lekcji. Wymaga to jednak, aby wszyscy uczniowie w tym samym czasie mieli dostęp do komputera, tabletu lub telefonu z podłączeniem do sieci internetowej. Niestety wiem, że tak nie jest. Uczeń, który nie ma takiej możliwości, może pracować z padletem asynchronicznie – w dowolnym czasie. Naukę z wirtualną tablicą może odłożyć na później także z innego powodu, np. kiedy czuje zmęczenie czy frustrację. Zdaję sobie sprawę z tego, że w związku z obecną sytuacją uczniowie też przeżywają trudne chwile.

W uczeniu na odległość najbardziej brakuje mi oczywiście bezpośrednich relacji z uczniami. Wirtualny kontakt poprzez dziennik elektroniczny to nie to samo. Zachęcam uczniów do utrzymywania kontaktów przez konsultacje internetowe. Chętnie udzielam odpowiedzi na zadane pytania i cieszę się, kiedy piszą jak sobie radzą, a nawet wzruszam się, kiedy sprawdzam przesłane prace. Staram się też rozumieć i wspierać rodziców moich uczniów, a oni motywują mnie do pracy przez słowa akceptacji dla moich działań.

W moim przypadku „lekarstwem” na brak realnego kontaktu okazał się padlet, który po zmianie ustawień umożliwia uczniom nie tylko czytanie, ale też dzielenie się swoimi przemyśleniami, przesyłanie informacji zwrotnej. Bardzo podoba mi się ta forma matematyki, zawsze w prosty i zrozumiały sposób jest wytłumaczone. Pozdrawiam Panią i życzę zdrowia Pani i wszystkim kolegom i koleżankom z klasy! – napisał Dominik, przewodniczący klasy 5a. Bardzo podoba mi się padlet, jest tam zawsze wszystko wyjaśnione i pomaga mi w nauce. Pozdrawiam – to słowa Klaudii z tej samej klasy.

Nauka zdalna jest o wiele trudniejsza niż ta tradycyjna przed tablicą. Wymaga dużego zaangażowania od nauczyciela i ucznia, a bardzo często też od rodzica. Ale daje również satysfakcję, o czym świadczą choćby powyższe wpisy. Pracując na odległość wszyscy musimy mierzyć się z problemami nie tylko technologicznymi, ale też emocjonalnymi. Uczymy się cierpliwości, wyrozumiałości. W naszej szkole nauczyciele wzajemnie się wspierają. Możemy liczyć na szczególną pomoc psychologa i pedagoga szkolnego. Z pomocy psychologiczno-pedagogicznej mogą też korzystać uczniowie i rodzice.

Nauka na odległość nie jest idealna i na szczęście kiedyś się skończy. Kiedy? Nie wiem. Nie mam na to wpływu. Mam jednak nadzieję, że już wkrótce spotkam się w szkole z uczniami, za którymi tak bardzo tęsknię.  

Beata Malcharek – nauczyciel matematyki w gostyńskiej szkole

 

Od dłuższego czasu wszyscy jesteśmy skazani na pozostanie w swoich domach i przystosowanie się do nowej sytuacji. Wszyscy mamy mnóstwo pytań, jednak na większość nie znamy odpowiedzi. Jako uczennica mogę śmiało powiedzieć, że w moim środowisku jednym z takich pytań jest „Kiedy wrócimy do szkoły?”.

Od blisko dwóch miesięcy w mojej szkole prowadzone są lekcje online i zdalne nauczanie. Moim zdaniem, to na tę chwilę jedyne rozwiązanie, żeby utrzymać dystans i ograniczyć kontakty międzyludzkie, jednocześnie kontynuując edukację. Jednak nie wyobrażam sobie wprowadzenia zdalnego nauczania na zawsze. W mojej opinii jest ono znacznie bardziej problematyczne i dla niektórych może wymagać większego wkładu pieniędzy. Zdarzają się sytuacje kiedy osoby, które mają ograniczoną dostępność do sprzętu, mimo chęci nie mogą uczestniczyć w lekcji lub się na niej udzielać. Kiedy ma się usterki techniczne lub nie posiada się sprawnie działającego komputera, zdobywanie ocen w trakcie zajęć może być trudniejsze niż nam się wydaje, a w dodatku może stresować i demotywować. Niestety nie zawsze elektronika chce z nami współpracować, jest to po prostu „złośliwość rzeczy martwych”.

Bardzo cieszy mnie to, że moi nauczyciele są w tej sprawie wyrozumiali i wiedzą, że nie wszystko zależy od nas. Sama rozplanowuję naukę i szukam różnych metod uczenia się, bowiem podczas zdalnego nauczania często spotykam się z trudnościami w samodzielnej pracy. Sprawdziany i kartkówki przeprowadzane przez Internet wyglądają zupełnie inaczej i moim zdaniem są bardziej stresujące niż takie, które pisaliśmy siedząc w szkolnych ławkach. Testy są aktywne w Internecie przez określony czas, co wywołuje u mnie strach, że zapomnę w jakim terminie są dostępne do napisania. Mamy limit czasu na każde pytanie i w razie niepewności nie możemy się cofnąć do rozwiązanej już części testu. Jestem jednak świadoma, że na chwilę obecną to jedyny sposób na sprawdzenie naszej wiedzy. Dysponujemy taką technologią,
że na każde pytanie możemy szybko znaleźć odpowiedź w wyszukiwarce, więc rozumiem dlaczego nauczyciele nakładają limit czasu i dlaczego mamy jedną szansę na odpowiedź.

Osobiście postrzegam zdalne nauczanie jako próbę. Musimy się pilnować, ponieważ w domu jest łatwiej się zdekoncentrować. Kilka razy przyłapałam się na tym, że w trakcie zajęć zamyślałam się lub sięgałam po telefon. Czasami nachodziła mnie chęć, żeby zająć się czymś innym, bo wiedziałam, że nikt tego nie zobaczy. Oznacza to też, że bez wysiłku można znaleźć wiele wymówek na opuszczenie lekcji i nierozwiązanie zadań. Wiem, że wiele osób tak robi, jednak mnie gryzłoby sumienie. Rezygnując z udziału w lekcji musiałabym się
liczyć z ewentualnymi konsekwencjami, mogłabym też ominąć ważny temat. Dlatego uważam, że jest to próba naszej dojrzałości i brania odpowiedzialności za to, co robimy. Jeśli sami nie znajdziemy metod, które zmotywują nas do systematycznej, samodzielnej nauki, może się to odbić w następnej części naszej edukacji.

Osobiście uważam, że zdalne nauczanie to świetna inicjatywa pomagająca nam się rozwijać w ciężkich czasach. Oprócz tego, moim zdaniem sami powinniśmy szukać własnych sposobów na przyjemną dla nas naukę i nie wstydzić się prosić o pomoc przyjaciół, rodziców czy nauczycieli. Myślmy pozytywnie, wspierajmy się nawzajem, a razem na pewno damy radę!

Aleksandra Hońca

0012.jpg0013.jpg0014.jpg

powrót