Klub Kobiet Aktywnych

Klub Kobiet Aktywnych działa przy Domu Kultury w Gostyni. Klub zrzesza ponad 50 pań, które w każdą pierwszą środę miesiąca spotykają się w Pawilonie w Wyrach.

Więcej informacji na stronie www.dkgostyn.pl.

Babski Comber, ogniska zielonoświątkowe, wyjazdy na wystawy kwiatów, czy konkursy kulinarne. To tylko ułamek z wydarzeń, z których znany jest wyrski Klub Kobiet Aktywnych. A wszystko zaczęło się 7 lutego 2008 roku, dokładnie o godzinie 18.00. Z taką precyzją jego członkinie podają datę ich pierwszego spotkania. Klub Kobiet Aktywnych w 2020 roku obchodzi swoje 12 urodziny.

– Razem z  dyrektor Domu Kultury w Gostyni, Jolantą Rynkiewicz-Kotwasińską, postanowiłyśmy reaktywować Koło Gospodyń Wiejskich, któremu nadałyśmy bardziej wdzięczną nazwę – Klub Kobiet Aktywnych – wspominała wójt gminy Barbara Prasoł na wyjątkowej sesji Rady Gminy w 2018 roku, na której Donata Szałaśna, przewodnicząca KKA odebrała zasłużoną statuetkę „Przyjaciela Gminy Wyry”. – To już 10 lat działalności pań aktywnych w naszej gminie, a więc jest się czym pochwalić!

Dokładnie w  tym samym miejscu, 10 lat później wspominamy ich pierwsze spotkanie wraz z przewodniczącą KKA oraz jego zarządem. Spotkało się nas wtedy 9 osób na zaproszenie dyrektor domu kultury. Były to w większości panie, które kiedyś należały do Koła Gospodyń Wiejskich. Kiedy rozpadło się ono wraz z kółkiem rolniczym, w naszej gminie bardzo brakowało takiego miejsca spotkań dla nas, kobiet żyjących pełną piersią i będących duszą towarzystwa! – wspominała początki Donata Szałaśna.

Od tamtej pory Klub Kobiet Aktywnych się rozrastał, aż do obecnych rozmiarów – 37 pań. Panie ustaliły, że będą spotykać się raz w miesiącu, sporządziły oficjalny regulamin, ramowy plan pracy i tak działalność KKA ruszyła pełną parą. Jego celem jest nie tylko aktywizacja mieszkanek naszej gminy, ale także kontynuowanie i podtrzymywanie tradycji i zwyczajów regionalnych.

Znakiem rozpoznawczym KKA jest Babski Comber, czyli huczna zabawa na zakończenie karnawału. Jego dziesiąta, tegoroczna edycja odbyła się pod hasłem „Anielice i diablice”. Panie dodają z uśmiechem, że na 130 uczestniczek, było zaledwie 8 aniołów! To doskonale ukazuje temperament mieszkanek naszej gminy. Kilka lat temu organizowały także dzień kobiet z epoki PRL-u. Każda z uczestniczek dostała rajtuzy, i czerwonego goździka. Napoje pite były z charakterystycznych szklanek. Była oczywiście lista i długopis na sznurku. No i talon, z którym trzeba było stanąć, żeby odebrać poczęstunek.

Panie z KKA mają na swoim koncie wyjazdy m.in. do teatrów w Krakowie, Zabrzu, Gliwicach, Chorzowie, Bytomiu, Katowicach, Ustroniu, Cieszynie, a  także Wisły, Muzeum Piwowarstwa w  Żywcu, Leśniowa, Ojcowa, Grodziska, Sandomierza, itd. Można wyliczać jeszcze bardzo długo. 10 lat to kawał czasu, podczas którego wiele się wydarzyło. W Kołobrzegu porwały się na rejs statkiem na Bornholm, w Pieninach spłynęły rwącym Dunajcem, w  małej gminie Novot degustowały sery na tamtejszym festiwalu poświęconym w całości temu specjałowi. Nie raz i nie dwa szalały a prawdziwych kuligach stromymi górskimi drogami. Na własne oczy widziały redyk w Korbielowie czy tradycyjny łossot w Węgierskiej Górce. Wiosną, najczęściej w maju, KKA zwiedza najpiękniejsze wystawy kwiatów w Polsce (Książ, Wrocław, Otmuchów, ogrody Kapias), a nieraz także poza jej granicami, jak np. wystawa kwiatów w Ołomuńcu. Nie zawsze było jednak kolorowo. Zdarzały się momenty niewesołe, jak wtedy kiedy podczas grzybobrania trafił im się tylko jeden osobnik...

Szczególnie warta zapamiętania była wycieczka ścieżkami Ojcowskiego Parku Narodowego, w którym to odwiedziły barokowy kościół i pustelnię bł. Salomei: Jest tam taki wielki betonowy słoń, którego trzeba poklepać na szczęście – wspominają z uśmiechem klubowiczki. – Ta pustelnia jest na niesamowitym odludziu. Bardzo rzadko spotyka się takie miejsca w dzisiejszych czasach. Paliłyśmy ognisko w szczerym polu, bo nie było tam światła, spacerowałyśmy w nocy w zupełnej ciemności. To było niezwykłe przeżycie. W sierpniu panie planują odwiedzić na kilka dni piękną stolicę Czech. Trzy lata temu byłyśmy w bajkowym Wiedniu, rok później w Budapeszcie, więc teraz kolej na Pragę – mówiła Donata Szałaśna. – Z kolei jesienią pojedziemy w nasze polskie Bieszczady, nad Solinę. Bo Bieszczady jesienią to coś pięknego…

Warte uwagi są spotkania i  konkursy kulinarne organizowane przez KKA. Największy rozgłos przyniosło spotkanie z Ewą Wachowicz, a także słynną siostrą Anastazją. Wspomnienia tych wydarzeń wyraźnie wywołują radość wśród uczestniczek. Zorganizowałyśmy z  tej okazji konkurs. Aż 14 naszych pań upiekło ciasta. W jury zasiadła oczywiście siostra Anastazja, a poza nią nasza wójt gminy oraz dyrektor domu kultury. Po 10 ciastach miały już serdecznie dość, bo ile można! I wtedy dowiedziałyśmy się od siostry Anastazji, że aby ciasto było pulchne, zawsze pod koniec należy wlać do niego trochę wody gazowanej – opowiadają.

To tylko skromny wycinek z działalności wyrskiego Klubu Kobiet Aktywnych. Bez wątpienia jego uczestniczki przeżyły dużo. Bardzo dużo. Ale jeszcze więcej przed nimi. Oczywiście dołączamy się do życzeń wójt gminy i wszystkich radnych zgromadzonych na wyjątkowej sesji, podczas której przewodnicząca Klubu Kobiet Aktywnych otrzymała wyjątkowy tytuł „Przyjaciela Gminy Wyry”. Trzeba przyznać, że Donacie Szałaśnej należał się on jak mało komu.

Serdecznie gratulujemy!