Spotkanie z Elżbietą Słomką, Henrykiem Szołtyskiem oraz Janem Szołtyskiem już dziś (8.09) w domu kultury

Już dziś, 8 września o godz. 18.00 w Domu Kultury w Gostyni odbędzie się spotkanie z Elżbietą Słomką oraz Henrykiem i Janem Szołtyskami. Tematem przewodnim dyskusji jest premiera II wydania książki-pamiętnika Wiktora Szołtyska „Po obu stronach frontu. Dziennika śląskiego żołnierza 1943-1947”.

Zachęcamy do uczestnictwa w spotkaniu oraz do przeczytania rozmowy z Henrykiem Szołtyskiem, która ukazała się w sierpniowym wydaniu miesięcznika „Wicie”:
 
Jaki był główny cel ponownego wydania książki?
 
W tym roku przypada 50. rocznica śmierci Taty. Wydając Jego pamiętnik, chcieliśmy oddać Mu hołd. Został bardzo pokrzywdzony przez los swoją chorobą, na którą zapadł bardzo wcześnie. Niedawno udało mi się porozmawiać z pewną osobą, która z Tatą uczyła się w Technikum w Oświęcimiu. Wspominała Go jako osobę towarzyską, świetnego organizatora, którego wszyscy bardzo lubili. Z powodu ciężkiej choroby, bardzo krótko mogliśmy być razem, dlatego jest to forma naszej wdzięczności i podziękowania. Pamiętnik Wiktora Szołtyska jest bardzo osobistą pamiątką rodzinną, ale ma też dużą wartość dla historyków regionu, bo takich pisanych i opublikowanych historii w sumie jest bardzo niewiele. Zbierając materiały do II wydania dotarliśmy do bardzo wielu nowych, zupełnie dotąd nieznanych nam wątków, dlatego też będzie ono znacznie poszerzone względem pierwszego. Aby dotrzeć do jak największego grona czytelników, pamiętnik ukaże się również w języku angielskim.
 
Zacznijmy od początku… jak to się stało, że pamiętnik Wiktora Szołtyska ujrzał w 2019 roku światło dzienne?
 
Kiedy byliśmy dziećmi, pamiętnik Taty towarzyszył nam właściwie już od lat sześćdziesiątych, bo odkąd pamiętam leżał na półce w naszej biblioteczce w Mikołowie. Wertując go jako małe dzieci nie mieliśmy pojęcia o co chodzi. Dopiero kiedy byliśmy już w szkole średniej, a później na studiach, czyli w latach 70. i 80., coraz częściej pojawiały się w naszych głowach, moich i brata Jana, myśli, że dobrze by go było wydać. Z Tatą na ten temat niestety nie zdążyliśmy tak naprawdę porozmawiać, ponieważ zmarł bardzo wcześnie. Miałem wtedy zaledwie 17 lat. Swoje ostatnie kilka lat życia z powodu choroby nie był w stanie mówić. Przy naszej pomocy prowadził jednak stałą korespondencję ze znajomymi, również z czasów wojennych lat. Już podczas prac nad książką zacząłem docierać do ludzi, o których nie miałem wcześniej pojęcia.
 
Te rozmowy i spotkania przyniosły nieoczekiwane skutki…
 
Dotarliśmy do bardzo wielu zdjęć, w większości bardzo dobrze zachowanych i dokładnie opisanych. M.in. dzięki temu udało nam się odkryć, że Tata był blisko Ryszarda Kaczorowskiego, komendanta chorągwi Szarych Szeregów w Białymstoku w 1940 roku, a w latach 1989-1990 prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie. Tata w pamiętniku ani razu nie wspomniał o tej znajomości, dlatego było to dla nas sensacyjne odkrycie! Jednym ze znajomych Taty był, zmarły kilka lat temu Henryk Skrzypiński z Bydgoszczy. Rok temu udało mi się porozmawiać z jego żoną. W swojej biografii, w jednym z opisów wspomniał on o młodym harcerzu ze śląska. Tym harcerzem był oczywiście nasz Tata, Wiktor Szołtysek. Względem wydania I, na pierwszy rzut oka zmieniła się m.in. jakość zdjęć. Również wstęp został znacznie rozbudowany – doszedł początek II wojny światowej w Wyrach oczami naszej rodziny.
 
Często używa Pan słowa „My”.
 
Bo ukazanie się pamiętnika Taty to zasługa nie tylko moja, ale przede wszystkim mojego brata, Jana. Kilka lat temu, jego synowie zrobili mu świąteczną niespodziankę i przynieśli wydanie pamiętnika przetłumaczone na język angielski. Wtedy mój brat powiedział, że to zaszło już tak daleko, że nie możemy tego pamiętnika nie wydać. I tak się właściwie zaczęło... Ogromną pomocą służyła nam również kuzynka, Ela Słomka, której z tego miejsca jeszcze raz bardzo dziękujemy.
 
Czy zawsze był Pan takim pasjonatem historii?
 
Gdyby nie wydanie pamiętnika, moje zainteresowanie korzeniami rodziny by nie wystąpiło. Z zawodu jestem przecież farmaceutą, a mój brat, Jan, inżynierem automatykiem. Co prawda, od zawsze interesowaliśmy się historią, jednak gdy się jest młodym, ma się inne priorytety. Kiedy człowiek pracuje, nierzadko nie ma czasu na rozwijanie pasji, na zaglądanie w historię swojego rodu. Ta potrzeba urosła we mnie wraz z wiekiem. Ja sobie to tłumaczę tak, że w którymś momencie swojego życia człowiek uświadamia sobie, że to życie bardzo szybko biegnie i może warto by było zostawić coś swoim potomnym. O historii mojej rodziny nie mówiło się w domu wiele. Mama opowiadała tylko, że mój dziadek, a jej ojciec Aloiz Świerkot był powstańcem śląskim. Był także w komitecie organizacyjnym budowy pomnika w Gostyni, z kolei moja babcia, Anastazja z domu Bojdoł była w Związku Polek. Nasza rodzina była propolska. Podobnie zresztą jak rodzina ze strony Taty. Wiktor Szołtysek urodził się w 1925 roku w Wyrach, gdzie rozpoczął również naukę w szkole. Na początku lat 30. przeprowadził się z rodzicami do Gostyni. Tam kontynuował edukację, a w wieku 10 lat przyjął tam także komunię świętą. Kiedy wybuchła II wojna światowa, miał zaledwie 14 lat. W 1942 roku został wysłany na szkolenie w Blachowni. Tam poznał m.in. Feliksa Markla i to prawdopodobnie on zapoznał go z moją mamą, Martą z domu Świerkot. Nie chcąc zdradzać szczegółów, na tym poprzestanę.
 
Zachęcamy do przeczytania pamiętnika Wiktora Szołtyska i uczestnictwa w spotkaniu promującym II wydanie książki, które odbędzie się już dziś, 8 września o godz. 18.00 w gostyńskim domu kultury. Spotkanie poprowadzi kulturoznawca Aleksander Uszok. Zapraszamy na godzinę 18.00 do Domu Kultury lub do śledzenia transmisji live poprzez profil domu kultury na Facebooku.
 
Spotkanie z Elżbietą Słomką oraz Henrykiem i Janem Szołtyskami.jpg
Mikołow_promocja_ 23.05.201961436554_E.Slomka_Henryk_Jan_.jpg
 
Mikołów, promocja I wydania Pamiętnika - 23.05.2019 r. Na zdjęciu: E. Słomka oraz Henryk i Jan Szołtyskowie
 
2.png
 
Wiktor Szołtysek

powrót