Rozpoczyna się akcja kontroli przyłączy kanalizacyjnych

26 maja w Wyrach rozpocznie się akcja kontroli przyłączy kanalizacyjnych. O szczegółach rozmawiamy z Januszem Dziewiorem, dyrektorem Zakładu Gospodarki Komunalnej w Wyrach oraz Jakubem Latuskiem, pracownikiem zakładu.

Czy taka akcja jest konieczna?

Janusz Dziewior: Podczas intensywnych opadów deszczu, np. takich jakie miały miejsce w ostatnich dniach, częste są sytuacje cofania się ścieków do budynków i wybijanie ich w piwnicach lub studzienkach kanalizacyjnych. Przyczyna leży tutaj w nielegalnych podłączeniach wód opadowych i drenażowych do wyrskiej kanalizacji sanitarnej. Jeśli deszczówka połączy się ze ściekami bytowymi, to układ sieci nie nadąża z ich przyjmowaniem, co niestety powoduje wybijanie studzienek. Przy prawidłowym użytkowaniu sieci kanalizacyjnej takie incydenty nie są możliwe, z wyjątkiem sytuacji gdy zwrotny przepływ ścieków spowodowany jest blokadą magistrali przez odpady stałe wprowadzone do sieci. Trzeba mieć świadomość, że z powodu przepełnienia kanałów, rosną też koszty funkcjonowania oczyszczalni.

Wybijanie studzienek ma miejsce tylko w pobliżu tych nieruchomości, które posiadają nielegalne przyłącza?

Janusz Dziewior: Nie, dlatego żeby je wykryć musimy sięgać po takie metody, jak np. zadymianie. Mamy oczywiście pewne newralgiczne punkty na sieci, które kontrolujemy codziennie, m.in. na ul. Wagonowej, czy ul. Leszczynowej.

Jakub Latusek: Możemy oszacować gdzie mniej więcej znajduje się nieruchomość z nielegalnym przyłączem. Na przepompowniach są najwęższe punkty przepustowości sieci. Im bliżej tej przepompowni jest przyłącze, tym bardziej się ona zatyka, ponieważ przy gwałtownych opadach kumuluje się tam masa wody.

Problem dotyczy tylko Wyr?

Jakub Latusek: Tak, problem wprowadzania deszczówki do sieci dotyczy tylko wyrskiej kanalizacji grawitacyjnej. W Gostyni funkcjonuje inny rodzaj kanalizacji – sieć ciśnieniowa, która działa w nieco inny sposób.

Na czym dokładnie będzie polegała kontrola przyłączy?

Jakub Latusek: Działania będą prowadzone z wykorzystaniem generatora dymu. Maszyna wytwarzająca parę z płynu na bazie wody z glikolem, będzie wtłaczała ją do sieci kanalizacyjnej. Każda wewnętrzna sieć w budynku musi być odpowietrzona. Dym wydobywał się będzie więc przez odpowietrzniki w dachu lub np. przez rynny. Może się też dymić wewnątrz w budynkach.

Co zrobić w przypadku zauważenia dymu w pomieszczeniach?

Jakub Latusek: Jest on całkowicie nieszkodliwy, bezwonny, bezpieczny dla ludzi i zwierząt. W przypadku pojawienia się dymu w budynku wystarczy przewietrzyć pomieszczenia.

Co stanie się w przypadku wykrycia nielegalnego przyłącza w budynku?

Janusz Dziewior: Pojawienie się dymu może świadczyć o dwóch rzeczach – niewłaściwie działającej wewnętrznej instalacji kanalizacyjnej lub o podłączeniu wód opadowych do sieci głównej. Takie przyłącza należy bezwzględnie odciąć od sieci kanalizacyjnej. Gdy zostaną wykryte, będziemy informować mieszkańców o konieczności ich przebudowy. Będzie na to określony czas, np. kilka tygodni. Następnie przeprowadzimy ponowną kontrolę. Jeżeli wykaże ona, że przyłącze nie zostało zlikwidowane, sprawa trafi do sądu.

Zachęcamy właścicieli budynków do zagospodarowania deszczówki na własnym terenie – kierowania wylotów z rynien na trawniki lub zbierania wód opadowych w przydomowych zbiornikach. Zgromadzoną w ten sposób wodę można wykorzystać do podlewania swoich ogródków. Można również przekierować odpływ wód deszczowych na teren własnej nieruchomości lub do sieci kanalizacji deszczowej (po uzyskaniu zgody właściciela tej sieci).

Jakie są kary za wprowadzanie wód opadowych i drenażowych do kanalizacji sanitarnej?

Janusz Dziewior: Zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, można otrzymać karę ograniczenia wolności lub grzywny nawet do 10 000 złotych.

Dziękujemy za rozmowę.

Urządzenie wytwarzające dym

Zadymiarka, fot. ZGK

powrót